Lista aktualności Lista aktualności

„Warsztaty bartnicze”, czyli przywracamy historię

       Bartnictwo, to słowo które w obecnych czasach, wielu ludziom praktycznie nic nie mówi. Jednak w przeszłości, było ono codziennym zajęciem ludności zamieszkującej leśne ostępy dawnej Puszczy Sandomierskiej. Ludność taką, nazywano „lasowiakami”. Dla wielu czytelników, niezwiązanych z tym regionem, może być to swego rodzaju ciekawostką, lub nawet zaskoczeniem. Jednak dla rdzennej ludności, nawet w obecnych czasach jest to powód dumy oraz wyraz przywiązania do regionu. Zawód ten, jak nieciężko sobie to wyobrazić, w przeszłości wiązał się z wieloma osobistymi wyrzeczeniami, co w porównaniu z promowanym obecnie, „survivalem”, czyli sztuką przetrwania, może być wycinkiem dawnej codzienności. Bartnictwo natomiast, jest odpowiednikiem dzisiejszego pszczelarstwa, czyli zawodu zajmującego się hodowlą pszczół w celu pozyskania miodu. Barcie z kolei, są odpowiednikami dzisiejszych uli, jednak nie były one zakładane na ziemi w specjalnych ulach, jak ma to miejsce obecnie, tylko na drzewach o odpowiedniej grubości. Najczęściej dziano je na drzewach, gatunków takich jak: sosny, lipy czy dęby, na wysokości od 4 do 6 metrów od powierzchni gruntu. Odbywało się to poprzez wydrążenie komory o wymiarach około 1-1,5 metra i średnicy około 30 cm. Opisane czynności z punktu widzenia obecnych przepisów BHP, musiały wiązać się z niesamowitą kondycją fizyczną oraz zręcznością, ponieważ odbywały się bez pomocy rusztowań oraz specjalistycznych przyrządów alpinistycznych. Otwór prowadzący do wnętrza barci, jest możliwie wąski, zatkany śniotem chroniącym przed czynnikami zewnętrznymi, w tym nieproszonymi zwierzętami, takimi jak szerszenie, dzięcioły czy gryzonie. Jej wnętrze, z uwagi na dobrą cyrkulację powietrza, zapobiegającą zawilgoceniu oraz rozwojowi grzybów i pleśni, chętnie zasiedlały pszczoły. Dodatkowo, bartnicy zwabiali je specjalną mieszaniną wosku, miodu i propolisu, co czyniło je bardziej atrakcyjnymi. Bardzo ważną rolę przed ich wykonaniem lub zawieszeniem, odgrywała i nadal odgrywa lokalizacja, która ma na celu zagwarantowanie pszczołom dostępu do właściwej ilości pożytku pyłkowego, nektarowego oraz wody.

       Część osób związanych z odtwarzającym się zawodem bartnika, za jedną z przyczyn małej ilości pszczół w lasach, upatruje w braku drzew dziuplastych. Co nie jest prawdą, ponieważ Lasy Państwowe według założeń polityki leśnej państwa z dnia 22 kwietnia 1997 r. przeszły z modelu surowcowego na model zrównoważonej i wielofunkcyjnej gospodarki leśnej. Model ten już od blisko 17 lat gwarantuje obecność w ekosystemach leśnych drzew dziuplastych w różnych siedliskach i lokalizacjach. Jednak pomimo znacznej ich obecności, pszczoły nie zasiedlają dziupli w takim stopniu, jaki by wszyscy oczekiwali. Zapewne, ma na to wpływ znacznie więcej czynników, które mówiąc wprost nie są zbadane. Warto zauważyć, że obecne przepisy prawa, sprzyjają rozwojowi nie tylko pszczół, ale całego świata przyrody. Aby starać się zrozumieć przyczynę spadku ich liczebności w lasach, należałoby zbadać zmiany jakie zaszły w ostatnich stuleciach, zarówno w lasach jak i ich otoczeniu. Bowiem do pozytywnych działań, wielu pokoleń leśników z punktu widzenia bioróżnorodności, należy zaliczyć zwiększenie lesistości polskich lasów od końca drugiej wojny światowej z 21% do 29%. Trzeba mieć również świadomość tego, iż poprzez okres zaborów a także pierwszej i drugiej wojny światowej, pomimo 21% lesistości kraju z 1945 r., polskie lasy były intensywnie rabowane, eksploatowane, plądrowane oraz dewastowane. Jak nie trudno sobie to wyobrazić, ich dewastacja odbiła się również niekorzystnie na ówczesnej bioróżnorodności. Na liczebność naszej rodzimej pszczoły miodnej Apis mellifera, znaczny jeśli nie decydujący wpływ, mogła mieć również zawleczona z Azji, a datowana w Polsce od 1980 r., choroba wywoływana przez roztocz Varroa destructor, zwana potocznie w środowisku pszczelarskim Warrozą. Zapewne nie bez znaczenia, były również w ostatnich dziesięcioleciach immisje przemysłowe, które odbiły się niekorzystnie nie tylko na liczebności różnych gatunków, ale i kondycji zdrowotnej samych lasów. Niestety wraz z zanikiem zakładów przemysłowych, zginęła pamięć o ich wpływie na funkcje przyrodnicze, turystyczne i gospodarcze. Obecnie nie bez znaczenia dla funkcji przyrodniczych, jak się wydaje, mogą mieć również wpływ tzw. „nowe technologie”.

Mając na względzie powyższe, wyraźnego podkreślenia wymaga prowadzona obecnie przez Lasy Państwowe trwale zrównoważona i wielofunkcyjna gospodarka leśna, która w sposób pozytywny przekłada się na wzrost bioróżnorodności terenów leśnych. Trzeba sobie również jasno powiedzieć, że z historycznego punktu widzenia, ochrona przyrody w polskich lasach, od dawna niebyła w tak dobrym stanie jak obecnie.

       Wykonane i zamontowane przez nas barcie z pewnością pełnić będą dobrą rolę monitoringową. Natomiast zrealizowany projekt pn. „Leśna pszczoła” doskonale wpisuje się w model wielofunkcyjnej i zrównoważonej gospodarki leśnej Lasów Państwowych oraz podkreślenia roli leśników w ochronie ekosystemów leśnych. Mamy również nadzieję, że zrealizowany projekt oraz przeprowadzone warsztaty bartnicze w pozytywny sposób, zwrócą uwagę społeczeństwa na znaczenie, rolę i problemy zapylaczy, jakimi są jej najliczniejsi przedstawiciele czyli pszczoły.

       „Warsztaty bartnicze” Nadleśnictwo Głogów zrealizowało we współpracy z stowarzyszeniem „ProCarpathia” oraz właścicielem firmy „Leśne Ule” Panem Michałem Wawszczak z Lasów Janowskich. Dziękujemy również wszystkim uczestnikom za udział, zaangażowanie oraz wykonaną na rzecz przyrody pracę.

 

Tekst i zdjęcia: Marek Świąder